1900 (kroniki rodzinne)
zapraszam do mojego świata: https://www.facebook.com/jgrabarzpoezja/?fref=ts niebawem na fanpage'u wieści o książce! :)
pewniej byłoby prozą opisać taką zimę
jasna korona słońca zatopiona w śniegu
na kość zmarznięta glina jak ciało młodej
matki
kożuchy rękawice przed chwilą byłaś
ciepła
twoje biodra rodzące dzieci i dłonie chleb
dzielące
ich mały świat ogródka nagle zasnął przy
tobie
pewniej byłoby prozą o tańcach o
powrozach
krowich włóknach dnia skręcanych i
witych
pod powałą w jaskółcze gniazdo
w wierszu pięć córek jak wianuszek otoczyło
kołem
siennik błogosławin których im nie
oddasz
wnet przywiozą ci trumnę amen skończy
różaniec
a kumy zapatrzone w to twoje
zmartwychwstanie
serca dzieciom uśpią łzy zapieszczą
Komentarze (5)
Zatrzymał. Pozdrawiam:)
Bardzo dobry wiersz.
smutne, piękne.
Piękny:)
Jest ŚWIETNY!
Tylko nie do końca ten "świat ogródka", rozumiem, ale
jakby mi tu brakowało czegoś jeszcze.
To dla mnie rewelacyjne:
siennik błogosławin których im nie oddasz
wnet przywiozą ci trumnę amen skończy różaniec
a kumy zapatrzone w to twoje zmartwychwstanie
zaś ostatnie słowa... czytam i czytam i znów czytam
i raz są dla mnie idealne, to znów mi czegoś brakuje.
Wrócę jeszcze do tego wiersza, czasem po kilku
godzinach, czy na drugi dzień wszystko przekonuje.
Bardzo lubię Twoje pisanie:)