*** BAJECZKA ***
Znacie? Tak... wiem... znacie Lecz mimo to... proszę Was... posłuchajcie
Było sobie dziewczę, co piękne marzenia
śniło
Zła macocha, której z oczu niedobrze
patrzyło
Gnębiła więc biedne dziewczę, za włosy
targała
Na żadne przyjemności spojrzeć nie
pozwalała
Uciekła dziewczyna hen gdzieś, w leśne
ostępy
Tam, dokąd gniew macochy nie miał
dostępu
W chatce wśród leśnych skrzatów
zamieszkała
Żadnego podstępu się z nikąd nie
spodziewała
Jednak, pod nieobecność skrzatów
nieboraków
Dziwnie pokraczna postać wynurza z
krzaków
Podchodzi do chatynki i do drzwi śmiało
stuka
Prosi o gościnę... zmiłowania w trudzie
szuka
Podbiegło dziewczę hoże, swej pomocy
udzieliło
Do środka wprowadza... aby usiadła
poprosiło
Ta jabłkiem ją częstuje, ugryzła je ze
smakiem
Padła... a wiedźma ciało obłożyła złym
znakiem
I znikła... a gdy wieczorem krasnale
powrócili
Znaleźli dziewczę bez życia – w płacz
uderzyli
A potem, w szklaną trumnę ułożyli słabe
ciało
Aby posługę jej oddać... tak jak to się
należało
Z płaczem nieśli na ramionach ciało
dziewczyny
Aby złożyć je, pośród kwiecia majowej
jeżyny
Wtem... młody Książe z naprzeciwka
nadjechał
Zeskoczył z rumaka, z pytaniami nie
zwlekał
Poznał – lic dziewczyny dłoń Śmierci
nie dotyka
A jedynie kęs jabłka, sobą jej przełyk
zatyka
Otworzył wieko i wziął dziewczę w swe
ramiona
A ona, jabłko wypluwszy... już jest
obudzona
W ramiona zbawcy się wtula... całuje lica
jego
I na męża, kochanka pragnie wziąć go
swojego
Młodzian raźno zrozumiał, jak się rzeczy
miały
I posiadł to wszystko, co mu jej wdzięki
dawały
A tak się rozsmakował... tak z nią tęgo
wywijał
Że im wieki przemijały, a on się jeszcze
zwijał
Nie wiem, ile to stuleci jeszcze przed sobą
mają
Ale daj Boże, niech się przez tysiąclecia
zwijają
napisany Warszawa dnia 26.02.2007r.
Komentarze (1)
Gdzieś za górami, i dolinami, stała drewniana chatka
nad wodą. W niej zamieszkała razem z ptakami i złą
macochą dziewczyna młoda. Co dzień w kłopotach
straszliwych żyła, bo zła macocha złośliwa była.
Ciągle szukała przyczyny kłótni( to z jej powodu
wszyscy są smutni) Krzyki jej niosła woda w
kryształach, piękna dziewczyna rzewnie płakała.
Pewnego razu dom opuściła, znalazła przystań, tam się
ukryła…u skrzatów leśnych w leśnych ustroniach.
Nie miał dostępu żaden zły do niej. Lecz w bajkach
bywa, że zło odżyje i jej kryjówkę nową odkryje. Podał
jej jabłko, nieszczęściem było, bo w jej przelyku w
kęsie utkwiło. I padła martwa, na łożu leży, a żaden
krasnal w śmierć nie chce wierzyć. Dziewczynę jednak w
trumnę włożyli, kwiatami lilii ciało nakryli.. Mieli
pochować ją pod jeżyną…Lecz co się dzieje?
Księżyc przypłynął! I książę staje i ją całuje. W tak
prosty sposób czar z niej zdejmuje. Pozostał Książę
mężem dziewczyny, ale to wątek całkiem już
inny…lecz morał płynie z tej opowieści, że zło
przegrywa, w imię miłości. A ona wiecznie w sercu
triumfuje, i nad wszystkimi prawdą króluje.