** JARZĘBINOWA PANI **
Wystrojona w korale
stanęła przy drodze.
Wystawiła paciorki
swe na pokuszenie.
Zrywają je dzieci,
częstują sikory
przynosząc jej ulgę
nim zniknie pod śniegiem.
Nie mogłam się oprzeć
tej swoistej damie.
Tę cząstkę jesieni
przyniosłam do domu.
Porażona pięknem
wyjęłam sztalugi,
utrwalam na płótnie
nie mówiąc nikomu.
Zimą obraz wzrokiem,
jak z kurzu omiotę.
On w sercu mi ciepło
na nowo rozpali.
Już biegnę cię witać!
Uśmiecham się w progu
na myśl,że pod jarzębiną
będziemy się kochali...
Komentarze (14)
Hmm pięknie o jarzębinie, super!
Też tę damę lubię,
a chyba najbardziej ją lubiłam jako dziewczynka, gdy z
niej korale robiłam, super wiersz, no i puenta też
zacna, choć bardziej przywodzi mi na myśl jemiołę :))
Serdeczności ślę i jak zwykle punkt zostawiam :)
Tak jarzebinowe drzewa sa takie wyjatkowe hmmmm maja
to cos w sobie...moze ze ten kolor jest taki
wyjatkowy...te korale z jarzebiny ktore ofiarowal
chlopak dla swojej dziwczyny...
Pięknie piszesz o jarzębinie, ale dla mnie to
wyznacznik przemijania.Czerwieni się pierwsza
koralami, już jesień... Szczęśliwa jesteś, że możesz
utrwalić ją na płótnie i jesień masz jeszcze zimą.
Ładna symetryczna forma, ciekawe metafory i niebanalna
inspiracja. Dużo uczucia, kolory i proszę jaki wyszedł
ładny obraz malowany słowem :)
No, no zaczęło się tak niewinne... zwiewnie...
jesień... czerwone korale... zima aż tu nagle...
miłość pod jarzębiną... mogło to by być bardzo
"ciekawe" przeżycie... tak by sie działo że paciorki
by... pospadały...
Szczęśliwy kto potrafi utrwalić ciepło, i pędzlem, i
słowem
Nureczko, chyba malenki rytmiczny bledzik w ostatnich
dwoch wersach, reszta wesola, lekka i udana...
Ładny, ciepły wiersz, jak namalowana przez Ciebie
jarzębina... niemy świadek waszej miłości...
W koralach jarzębiny....
Lata uśmiech Ciebie czeka...
A miłości, nie tylko okruszyny..
Która najmroźniejszy dzień, ociepla
Tak malowniczo opisujesz jarzębinę, że podbiegłam do
okna, by sprawdzić czy już dojrzewa... Chciałabym
umieć ją tak namalować!
piękny to musi być obraz, uwielbiam jesień Napisałaś o
nie inaczej, jarzębinowo....
czerwien nie tylko w słowach, czuc w tym wierszu
jaskrawosc...jesieni, pozdrawiam
Moja skromna interpretacja dopuszcza myśl że pani
jarzębina to prostytutka w "jesieni swego życia" a
dzieci obrazują młodzieńcze zapędy seksualne połączone
z potrzebą poczucia bezpieczeństwa w ramionach
starszej od siebie kobiety. Może to głupie ale to
pierwsza myśl która nasunęła mi się do głowy gdy
czytałem twoje dzieło. pozdrawiam :)