Jesień życia
Zabrałem ją w drogę ze sobą
pakując do życia walizki
wspomnienia przykre, szczęśliwe
i obraz mi Rept bardzo bliski
Dzieciństwo moje po drodze
zgubiłem na dróg rozstaju
za domu ogrodem, na polach
lub w lesie, tuż przy ruczaju
W tułaczce przez życie ciągle
chodziłem wyboistymi drogami
o kłody się wciąż potykając
leżące pod moimi nogami
Po krętych uliczkach istnienia
dotarłem do życia jesieni
rozsądek mi mówi by zwolnić
bo tak się niczego nie zmieni
Lub może za mało zaradny
byłem w mojej przeszłości
czy w drodze do mety dalekiej
zabrakło mi już wytrwałości
Czas przestał być przyjacielem
brakuje mi go coraz częściej
za mało bym mógł nadgonić
to co się nazywa szczęściem.
Komentarze (8)
Zdecydowanie lepiej jest, gdy jest szczęście.
piękna opowieść o życiu. Serdeczności.
Troszkę optymizmu nie zawadzi a wiersz wspaniały)
Pe-el da sobie radę, nigdy nie mówmy nigdy, takie to
banalne a jakże sprawdza się) Pozdrawiam)
Wiele tu smutku niemniej świetnie napisany... moc
uśmiechu :)
Tego, co minęło, już się nie nadgoni. Bardzo ładny
wiersz o życiu:)
Pozdrawiam
ja zawsze robię wszystko dziś .. nic nie zostawiam na
jutro ..bo jutra mogę nie doczekać ..po co mam
żałować .. że mogłem odstawiłem i nie zrobiłem ..
dlatego kocham dziś bo jutra mogę ? ..
Sczytałam myśli jak z twarzy , wyjątkowo dobrze podany
wiersz , lubię.
Oj,wiem coś o tym.Pozdrawiam.