... ku przewrotności...
Wykrzyczę teraz losie mój dranny
całą szkaradę jestestwa twego,
ty tak banalny, tak nienaganny
uginasz karku znowu mojego.
Gdy tylko nogi sprostować zdołam
ty już mi kłody pod nie szykujesz,
a kiedy w bólu pomocy wołam
jako koneser słowa smakujesz.
Kiedy oblicze z łez już wyprane
i serce w pustce znajduje schron,
szepczesz namietnie: będzie ci dane
na gruzach nowy powstanie dom.
Gdzieś na bezdrożach porzucisz słowa
sycąc się kroplą wzburzonej krwi,
wracając zawsze, kiedy od nowa
zaczynam życia otwierać drzwi.
Komentarze (1)
Emocje ukazane w tym wierszu mówią wszystko. Bardzo
ładnie napisany wiersz. trzy pierwsze zwrotki
wspaniałe. Ostatnia zwrotka ładnie dopełnia całość