Młodzi wodą zmoczeni
I mnie spotkał on – jak go nazwałaś
listonosz tęczy
Pojawił się, zmoczył włosy, zalał włosy
stałem się przez niego uroczy
Okulary zalane schowane do kieszonki
zmierzwiona głowa podobna do kapustki
Z poważnego pana stałem się brodzącym w
kałużach
podwinięte nogawki na mnie nadal deszczu
struga
Uciekłem w lata mojego dzieciństwa z
figlami
puszczałem papierowe łódki z miłosnymi
napisami
Ona boso tak jak ja w przyległej mokrej
sukience,
widziałem wtedy w pięknie o wiele więcej
Wycieram dłonią oczy po których woda
spływa
zwracam twarz z chłopięcym uśmiechem do
nieba
Ile piękna doznałem przez tą chwilę będąc
mokrym
zagubiłem, gdzieś dostojność stałem się
chłopcem
Wiem, że moja przygoda zakończy się
niebawem
Otoczy mnie tęcza i koniec chłopięcej
zabawy
Pojawił się, oplótł ramionami jak matki
dłonie
Przyroda, czy słońce czy deszcz miłością
płonie
Autor:slonzok
Bolesław Zaja
Poetazeslaska
Komentarze (5)
Bolesławie ogrzewasz słowami
pozdrawiam
Cieplutki tekst Bolesławie
Pozdrawiam :-)
Beztroski obrazek w lat wcześniejszych - i żal za
czasem, który nie wróci...
Pozdrawiam serdecznie
listonosz tęczy wspomnienia przynosi,,,,pozdrawiam :]
dobrze jest zamknąć oczy i powspominać beztroskie lata
dzieciństwa i wczesnej młodości
Poczuć ten klimat jeszcze raz
Niestety obraz znika jak się otworzy oczy
Pozdrawiam Bolesławie:))