... na kolanach...
Dary od losu to wyróżnienie,
a mój przeklenstwem wisi nad głową,
gdy kłamstw pozłotą stroisz swe czoło
me oczy płoną dziwnie złowrogo.
Opuszczam wzrok, zaciskam dłonie
i klnę w skrytości nad swoją dolą,
dlaczego wiary nie ma już we mnie
te słowa " szczere " okrutnie tak bolą.
Losie przewrotny, zabierz swe dary
i naiwności otwórz mi bramy,
kiedy zawierzam rozwiewasz mary
nagością prawdy zapełniasz ramy.
Po cóż mi dar, po cóż mi rany
nieświadomością świat malowany
i bardziej czuły i kolorowy
i taki jakby dla mnie oddany.
Ani je chciałam, ani pragnęłam
po cóz mi, powiedz, to wyróżnienie?!
A tyś wypalił we mnie to znamię
wyjałowioną zostawił ziemię.
Czy widzisz losie jaki to ciężar
jak bardzo smutkiem tkane me dzieje?!
Odbierz mi moc widzenia fałszu
niechaj ma dusza raz się zaśmieje.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.