*** [pamiętam]
pamiętam sen o poranku
splecone dłonie w nagłym pośpiechu
urwane spojrzenie
i rzęsy zawładnięte marzeniami
przeglądające się uśmiechy planet
deszcz o zapachu pomarańczy
i płatki śniegu na oszronionych
policzkach
drżące dłonie i urywany oddech
moje słowa pod Twoją skórą
Twoje szepty wplątane w skrzydła motyla
bo brak mi tu motyli
i Ciebie
i nic więcej
bo przez przypadki odmieniam się
gdy Ciebie nie ma
'czasem się nie dziwię, gdy ktoś chce rzucić to wszystko i zostać Robin Hoodem'
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.