* (po nocy...)
po nocy
szorstkiej jak krew
ciasnej
jak światło żyły
otulona
w pęcherz słońca
piasek czułości ziemi
w aksamitne dłonie pokrzyw
pomiędzy szorstkimi źdźbłami
musztrującymi siebie nawzajem
i rozcinającymi wargi próbujące wydobyć
z nich muzykę
wyjęta
z gibkości morza
wód oceanu
granatu pożądań
wodorostów spełnień
ociężała drewniana ryba ja
mam urodzić nogi, struny głosowe
wolę przetrwania, siłę przebicia
ociężała drewniana ryba ja
tonę
w drodze z powrotem niemożliwej
w łusce wyschniętej
w muszlach ciemności
wyrzucających mnie
bezdomna małża ja
mam urodzić skórę
nauczyć się bezdomności na pamięć
i samoobrony
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.