*** (Poznałem kiedyś)
Poznałem kiedyś dziewczynę.
Czysty oddech w kałuży moich
zacienionych westchnień.
Wdarła się w moją noc
promykiem bardziej złotym
niż jej grzywka. W oczach,
o których nadal nie wiem jakie
właściwie są - zielone czy szare,
chciałem zginąć i urodzić się
na nowo, wreszcie wiedząc,
że tym razem to na pewno
właściwe teraz i właściwe tu.
Dziś pytam - Ile waży czerwień
Twoich ust? - Gdy wpatrując
się w wargi czuję jak pewny grunt,
który tak przecież cenię,
zaczyna pląsać pod stopami.
Ile waży każde z Twoich słów?
Podrywają mnie do chmur,
by za moment trawić mój oddech.
Ile waży róż policzków, szkło
spojrzenia, powiew oddechu...
Ile, ile, ile? Próbuję w prostą
matematykę zamknąć moją miłość,
której w inny sposób nie mogę pojąć.
Kiedyś spojrzę w jej twarz, tak jak
moją, naznaczoną setką kłótni i godzeń,
milionami uśmiechów, tysiącami łez.
Pomyślę wtedy, że dostałem chyba za
dużo.
Może po prostu miałem fart.
Dała mi szansę, której udało
mi się nie wrzucić do kartonu z napisem
"Było-minęło" i będę mógł jej
powiedzieć - Dziękuję, przepraszam,
zostań - bo bez Ciebie stracę
resztę wdechów.
Nie uznaję walentynek, ale radość w jej oczach rekompensuje lekkie ukłucie w tyle głowy, że postępuje wbrew swoim przekonaniom.
Komentarze (3)
to takie wiersze to się czyta jednym tchem
tyle są warte ile jesteś w stanie za nie dać
Wysłuchałam Twoje zwierzenia, są nacechowane
wrażliwością na innych ludzi i szacunkiem i są ciepłe
w wyrazie człowieka myślącego co nie chce stracić
piękna, które wynosi ponad inne zachwyt miłością Dobry
tekst Monolog ciekawy Pozdrowienia:)