słomiany wdowiec
Krasnoludkom
W zacisznym domku gdzieś na polanie
mieszkała wróżka jadła śniadanie
tam krasnoludek cicho zapukał
zgubił się biedak gdy szlaku szukał
smutny , zziębnięty przysiadł na ganku
chciałby coś wreszcie zjeść o poranku
wróżka coś szybko wyczarowała
parę owoców, zupę podgrzała
a gdy się najadł zaśpiewał gorzko
miałem na ziemi miłość najdroższą
była mi ona pociechą ducha
diamentem jasnym , słońca wybuchem
płacząc żałośnie zwierza się dalej
straciłem żonę żyć nie chcę wcale
chodzę więc teraz po świecie całym
w wielkim cierpieniu choć jestem mały
wróżka też serce miała wrażliwe
popłakać chciała nad nim troskliwie
coś wyczarować by go zadziwić
potem pocieszyć i uszczęśliwić
szybko złapała za swoją różdżkę
krasnala żona stanęła w dróżce
z wyglądem wściekłym i obrażonym
nie chciała wracać z tej drugiej strony
sam krasnal również zdegustowany
uznał podarek wcale niechciany
miał wolność przecież, miłość kochanek
i mnóstwo różnych smacznych śniadanek
co teraz robić z zza światów żoną
gdy ona ciągle jest obrażona
takiej litości mi nie potrzeba
teraz strajkuję, idę do nieba
Komentarze (22)
Niektóre chłopy po prostu lubią jęczeć i jak się nad
nim baby litują.
świetny z humorem - czy warto kogoś uszczęśliwiać :-)
pozdrawiam
Super wiersz , piękny opis . Pozdrawiam
https://www.youtube.com/watch?v=CXjXo45wguw
Miłego dnia Aniu.
Świetnie; pozdrawiam serdecznie.
Oj żeby istniały takie różdżki
Pozdrawiam :)
Hahahah :) przytulam pozdrawiam :)