SŁOŃCE ZACHODZI
Słońce zachodzi,
świeciło cały dzień.
Zmierzch też zapada.
Przemykasz się jak cień.
Stajesz za furtką
ogrodu mego już.
Biegnę do ciebie
przez ścieżki pełne róż.
Chwytasz w ramiona
spragnione ciało me.
Ja ściskam w rękach
gorące dłonie twe.
Każda godzina
minutą staje się.
Ty mnie tak pragniesz
a ja pragnę cię.
Powiedz mi jedno, ale szczerze:
Czy ty naprawdę kochasz mnie?
Szczęściu własnemu dziś nie wierzę.
Jak wytrzymałam noce, dnie?
Każdy twój dotyk
sprawia że cała drżę.
Za to cię kocham,
ty tak podniecasz mnie.
Boję się tego
a równocześnie chcę.
Wzrasta rozkosz
a ja dalej w to brnę.
Na ustach twoich
składam pocałunek.
To jest jedyny
dla mnie ratunek.
Nie całowana
przez słodkie usta twe
jak wytrzymałam
wszystkie noce i dnie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.