Udaję ubogiego, nie noszę...
Myślę że udał mnie się ten wierszyk
Tym co strofy wymyśla, tym jestem
Mam noc dla siebie – oczyma w niebie
Wykradam gwiazdy – może to śmieszne
Ale te które zdejmuję , znikają przecież
Udaję ubogiego, nie noszę czapki na uszy
a powód jest inny, piękna fryzura się puszy
Noszę włosy właściwie czarne jak smoła
Tylko ta straszna wilgoć wokół mnie dokoła
Spodnie mam od stu lat z drelichu nie do
zdarcia
Prane są w benzynie – proszek i woda nie
wystarcza
Ale jak benzyna się z gaci tylko ulotni
Nie ma na świecie piękniejszych na pupie
spodni
W kieszeniach gdzie brak po jednym srebrnym
nicie
Trzymam dokumenty, portmonetkę, w niej
tylko liście
Pod nogawkami winny być wyczyszczone buty
na glans
Są trzewiki, sznurek brak , taki ze mnie
golas france
Tym co darmo jeżdżą tramwajem bez limitu –
jestem
Zniżkę mam na autobus bar snaker jeżdżący
po mieście
Dostaję w miseczce strawy bym do jutra
przeżył godnie
Wiadomo gość co ma z drelichu nie do
zdarcia spodnie
Autor:slonzok
Boleslaw Zaja
Komentarze (2)
Świetny wiersz, a skoro się już przyznałeś to wszyscy
wiedzą, że udajesz :)
Też uważam że udał Ci się ten wiersz Bolesławie :-))
Pozdrawiam serdecznie