** 7 Westchnień **
Ostatni twój oddech
Szybko zamknęłam w dłoni
I ostatni pocałunek zatrzymałam na
ustach
A twoje ostatnie spojrzenie ciagle oslepia
mi oczy
I dotyk piesci cialo które już dawno
oziębło
Tylko twoje słowa wciąż miażdżą mi serce
Huragan oddechu plącze sie z wrzaskiem
wyznań
gorący magnes,siła czysto fizyczna
spocznijmy w tej pościeli jak na białym
cmentarzu
i umierajmy z rozkoszy..po prostu..raz
jeszcze
Jedno mrugnięcie i znowu rysuję Ciebie
zaklęty w moim oku
jakie to dziwne czary..
łza rysuje koryto rzeki..
a Ty wsiąkasz we mnie...
Pomilczmy..
Ot tak..
Trzymając się za ręce
Niech żadna kropelka miłości
nie wycieka nam z dłoni..
Nie marnuj tego
miłość i tak z nas wycieka
sączy się z warg
z łez..
ze słów..oddechów..
nie pozwól aby uciekła
niech zostanie między nami.
Gdyby łzy mogły zamarznąć
zlepiłabym wszystkie
i wyrzeźbiła Ciebie
tak przetrwalibyśmy zimę
a na wiosne znowu chcialabym kochać..
Gdyby oddechy tworzyly calosc
zgralabym wszystkie
i sluchalabym Ciebie
tak przetrwalibysmy ciszę
a w hałasie porwalby mnie ktoś inny
Róża już uschła
Nie pachnę już tobą
i usta suche bez pocałunków
a serce takie wyłamane
bo zabrałeś cząstke do swej kolekcji
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.