** WIERSZE Z DNA SZUFLADY **
Wstałam rano.
Poranna toaleta.
Kawa, co o ust dotknięcie prosi...
Szufladę otwieram-
a tam wrzawa !
Rwetes, krzyk,
że aż kurz się unosi.
Myślę, co to ?
Jeszcze snię ?
Niemożliwe ...
Nastawilam więc ucho i słucham.
A tam wiersze,
moje pierwsze - prawdziwe
między sobą okrutnie się tłuką.
Z dna szuflady
jeden z drugim wyłazi.
Już pierwszego
wypychając z kolejki.
My też chcemy
na BEJ-U zaistnieć!
Słyszę prośby,
wręcz modły i jęki.
Uśmiechnęłam się ciepło.Pomyślałam...
Do was przecież
mam największy sentyment.
Tak niedawno
osiemnaście lat miałam,
więc do BEJ-A dostaniecie dziś bilet.
Ustawiły się zatem w kolejce.
Według dat, całkiem chronologicznie.
I już spokój zaistniał nareszcie
w tej z wierszami szufladzie magicznej
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.