01.06
Nie miałem uśmiechu
Zawsze tak jakoś
Próbowałem inaczej
Ten dzień życia zacząć
Bardziej oficjalnie
Niż od mycia twarzy
Nie wychodziło nigdy
Nie udało się ani razu
Budując coś długo
Burzyłem to w moment
Tak było ze mną
I z moim domem
Pies szczekał głośno
Głośniej krzyczeli rodzice
Szukając ciszy
Wybiegałem na ulice
Szczęście w nieszczęściu
Przypadek w popłochu
Wtedy pragnąłem
Wpaść pod samochód
Lecz to marzenie
Jak każde inne
Pozostało niespełnione
Głupie i dziecinne
Komentarze (1)
Ja nawet wbiegłam na ulicę.
I tyle.
Ja proponuje herbatę z kimś, kto na tą herbatę z Tobą
zasługuje. Żeby się wygadać, przenocować, uciec
gdzieś.
Adieu. Wiersz się podoba, proszę pana;).