13 Stycznia
Dla Bożeny
Tonę we własnych snach,
Gęstych jak ból i tęsknota
Za Tobą
Idę na dno
Idę na dno
Świat jest zamazany
Niewyraźnie widać go
Przez mgłę idę
Spuszczoną głowę mam
Szkoda że śpisz
Nie spotkam Cię po drodze
Szkoda Śpisz
Mgła piękna unosi się
O 6 rano wszyscy śpią
Sen śnisz
W swoje wnętrze patrzysz się
Cierpimy,
ja przez Ciebie,
Ty przeze mnie
Tyle Bólu
Tyle Łez
Ty i Twój świat...
Za rękę złap mnie,
Do rozstania poprowadź
Nie będzie bolało nic
Nie będzie spokojnie.
Upadniemy...
Tak spokojnie, z takim bólem
Obym się mylił
Chciałbym się mylić... Mylę się?
Czy wrócimy do domu?
Proszę, proszę, wróćmy do domu
U Ciebie przytulmy się
Pośpijmy sobie zdala od świata
A któregoś dnia się zabije.
I uśniesz sama, i mnie już nie będzie,
Poduszka w krwi będzie leżeć
Kilka pięter niżej ja.
Pogrzeb będzie ładny, pod wieczór pełen
gwiazd.
Ciało wrzucą do dziury,
Czy popłyną jakieś łzy?
I wtedy, zabity sam przez siebie,
Wtedy też będę kochał Cię
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.