1466
Siedzę w tych czterech ścianach
Milczeniu się oddaję
Smutek wzrasta z chwilą
W samotności trwam
Umieram dla niej
Grzechem moje myśli są splamione
Czy to już ten czs by uciec
By grzechy zostały odpuszczone
Strach przychodzi
Jak gość nieproszony
Do mych myśli puka
Chce zostać wpuszczony
Do tego jeszcze miłość
Która rani
Zdradza
Czy warto żyć
Czy polec w cieniu cmentarnego ołtarza
I nie myśleć
Czuć przestać
Nieprzejmować się niczym
I w smutku łykać krople goryczy
Zapomnieć
To co pamiętać było mi dane
I uciec przed przeznaczeniem
Niech reszta dni
Z przed oczu zostanie zabrana
Nie kończyć tego co się zaczęło
I prosić anioły
By ustrzegły mnie od złego
I ukrócić sobie ten czas
Udręki
Leżę w tych czterech ścianach
Krew płynie powoli
Mrok zastyga w oczach
Życie już nie boli
Strach odpływa jak tratwa
Po jeziorze marzeń
Już się życiem nie sparzę
Komentarze (1)
bardzo smutny wiersz bardzo czy życie musi polegać na
smutku trzeba żyć i kochać Dobry wiersz uchwycony
marazm niechęć do działania