182
tytuł jest kolejnym numerem z mojego zeszytu z wypocinkami
Z dachu schodzi milczenie
Powoli osuwa się
Leniwie pręży grzbiet
Uczy się mruczeć, później prychać
Spijać kłamstwa z wylęknionej miski
Stąpa cicho
Bezszelestnie przemierza dachy ułudy
Łasi się do nóg szczerości
Zlizuje z futra cierpliwość i tęsknotę
Poluje łapczywie na nadzieję
Próbuje pazurki na lenistwie
Puszy sierść, by zastraszyć wahanie
Wyjada ze śmietnika resztki przeszłości
Uczy się skakać, by umieć lądować
Sprawdza, czy uszy wytrzymają siłę
pierwszego miałku
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.