19.10
Dzień wypadku
Wstałam, mówiąc kiedy wrócę.
Otrzepałam się z ostatków sił
Jak z bakterii wokół mnie.
Ubrałam się...
Myślałam, że wrócę.
Ale myślenie nigdy nie było moją
mocną stroną.
Nigdy nie wiemy, kiedy następuje koniec
i czy koniec to nie to samo, co początek.
Ja... nie miałam wyjścia.
Lecialam w dół, lecz ponad wszystkim,
co było wokół.
Zapatrzona w niebo,
Bez liny.
Przecięłam, zamiast wisieć na skale, na
wplątanych włosach... szukając szansy.
Wciąż nie wróciłam.
Komentarze (12)
nikt nie wie kiedy jego życie zawiśnie na włosku,
wszak jego początek i koniec leży w gestii Boga
wczoraj nie powróci jutro niepewne liczy się tylko
dziś (tu i teraz)
miłej soboty
Jak widać można i tak.
Z przyjemnością nadrabiam zaległości u ciebie.
Zmuszasz do zapamietania. Powinienem zagładać. Jest do
czego: jak dla mnie -zupełnie nowe doswiadczenie
poetyckie.
Pozdrawiam serdecznie:)
Zapewne jestes juz aniolem...:))
Łatwiej umierać patrząc w niebo.
:)
Pozdrawiam ciepło ukłony, dziękuję za odwiedziny.
Jednak myślenie jest twoją mocną stroną ;-) podoba mi
się i już . Będę wracać . Pozdrawiam
Wesołych Świąt i duuuuużo weny
Dramatycznie. Nie wiemy, co za chwilę los nam
zgotował, nikt tak na prawdę się na to nie
przygotowuje.
Dobrych świat życzę :)
Niesztampowy...
Lubię taki styl pisania
Jednym słowem - super!
Dobranoc, K_a :-)
Dostałaś szansę nie zmarnuj jej Pozdrawiam serdecznie
Pogodnych świąt Bożego Narodzenia życzę
warto się zatrzymać ...czasem sekunda zaważy na życiu
... przepaść i cisza ..później łoskot i pełno krwi a
po co przecież wart żyć ...
Piszesz piękne wiersze intrygujesz mnie ...
Zdrowych pogodnych Świąt Bożego Narodzenia Tobie i
Twoim bliskim życzy Waldi z Jadzią ...