2.00
zgorzkniała kawa
zaschła resztkami cukru
jak zwykle
trącam długopisem
tykającą tarczę bezsenności
tyk- słowo
w minucie wiersza
coś pełza
niedaleko stóp
rozlewając się mruczeniem
kot pogania
-idź już spać
nawet moje oczy
nie są wystarczająco zielone
dla tej ciemności
przesuwam filiżankę
gdzie szukać przebudzenia
skoro nawet kawa jest czarna?
autor
evel@
Dodano: 2005-09-03 17:35:08
Ten wiersz przeczytano 835 razy
Oddanych głosów: 4
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.