*****24*****
nocą zabijało samotność w wąwozie
sterta kamieni na plecach miała ciężar oczu
wędrowców
zwierzęta czekały na dziecko które później
wyróżni się w mrocznym tłumie
(dwa tysiące lat później życie celowo
zawiązuje oczy)
5:15 powietrze z klimatyzacji pamiętające
pokolenie Gomułki
podziemne przejście zarys w toksycznej mgle
budzi się wzdłuż prostej
wąska smuga cieni na chodniku odgłos kilku
biegnących ludzi
10:25 deszcz którego nikt nie usłyszał nie
zostawił śladów
na przedmieściu zmywał twarze kamienic
uzyskał harmonie w skansenie z betonu
radość zakorzeniła się w nędzy
17 :15 po godzinach szczytu w metrze
wyblakły numer i adres
hejty na murach których nie akceptował Bóg
lampy świeciły słabo w ciemności garstka
osób ciągnęła za sobą smutek
18:30 tuż za rogiem biel nabrała odcieni
szarości
od bezdomnych czuć było zapach stęchlizny i
ziemi
introwertyk na ławce schował się za
siebie
19 :00 przerywa milczenie przy stole
charczący głośnik
(Cicha noc Święta noc ) rozrasta się
bezradność
wypalona dziura w głowie rozprzestrzenia
pozostałości żaru
Komentarze (1)
Dziękuje za sugestie komentarze i głos oddany
pozdrawiam