29 lat minęło
Batory statku jedyny dokąd kierujesz swój rejs? 16.10.1986 r.
Przeniosłam się myślami do tamtych dni.
Gdynia. Ostatni raz zaryczał Batory.
Odciągają go małe stateczki od redy
i puszczają na głębokie, dalekie wody.
Usłyszałam statnie słowa syna:
- mamo, dostałaś wizę, jedź i toruj nam
drogę, pomóż nam, oraz płacz trzyletniej
wnuczki:
-babciu kochana bądź zdrowa!
Amsterdam, Anglia i otwarte wody oceanu.
Kajuta czteroosobowa. Nie ma spania.
Serce łomoce mi ze strachu i żalu.
Gdzie ja płynę? Do kogo? Po co?
Płynę do Kanady na wycieczkę? /ucieczkę/ i
do nikogo. Nie znam języka.
Na Batorym. Lęk, dziesięć dni sztormu.
Na korytarzu wiszą liny. Trudno dojść do
łazienki. Nikt nie je, tylko wymiotuje.
Słychać zgrzyt gwoździ i przesuwanie
gratów, tłuczenie szkła.
Żeby nie spaść, przywiązałam się
prześcieradłem do piętrowego łóżka. Batory
skrzypiąc wspinał się
na ogromne fale, potem spadał. W tym czasie
mój żołądek i jelita wędrowały pod gardło,
lub w dół brzucha.
Montreal. Cel podróży.
Statek przycumował. Weszli oficerowie
Emigracji. Dla wychądzących z Batorego
stemplowali paszporty.
Dawali wizę od trzech godzin do trzech dni.
Walizkę pozostawiłam na statku. Miałam ze
sobą dokumenty i dwie pary majtek.
Wysiadłam. Rozglądałam się. Planowałam
wrócić na statek.
Nagle usłyszałam krzyk po polsku: -
-Kto jeszcze do Hamiltonu? Kto? Proszę
siadać!
Pośpiesznie usiadłam przy kierowcy.
Mały busik upchany był pasażerami. Szybko
zasnęli.
- A ty dokąd jedziesz? Gdzie cię
wysadzić?
Powiedziałam mu, że jeszcze nie wiem.
Zobaczę.
W naszej rozmowie dowiedzieliśmy się
oboje,
że pochodzimy oboje z Pisza. Znałam jego
rodziców.
- Zatrzymam się u ciebie na kilka dni, a
potem zobaczymy.
- Mam duży dom. Możesz zanocować, a rano
zawiozę cię do rodziny.
-Jak tu z pracą? – zapytałam.
-Kobieto ja mieszkam na kolonii, do sklepu
30 km, a do najbiższego miasta 120 km. Na
farmę do 130km w jedną stronę.
Praca jest jedynie na farmie, ale to od
lutego, obcinać winogrona, albo pilnować
dzieci, lub dziadków.
Pracowałaś w Polsce?- zapytał.
Pracowałam. Mam 32 lata pracy. Pracowałam
jako główna księgowa w Banku, w firmie
budowlanej, a ostatnio miałam Zajazd w
ajencji na Mazurach.
-Co cię tu cholera przygnało? Kobieto!
Jeśli Was koledzy interesuje ciąg dalszy to
napiszę.
Bardzo interesujące. Dziś podziwiam sama siebie.
Komentarze (38)
Wszystkim miłym przyjaciołom dziękuję za czytanie
mojego opowiadania- wspomnienia. Napisze dalej jak się
potoczyły moje losy w Kanadzie.
Broniu jestem zainteresowany dalszym ciągiem -
pozdrawiam
Życie pisze dla nas przeróżne scenariusze. Czekam na
dalszy ciąg :) Pozdrawiam :)
Ciekawe opowiadanie które życie napisało ,pozdrawiam:)
bardzo ciekawe, pozdrawiam i również czekam na dalszy
ciąg.
Pozdrawiam serdecznie.Podoba mnie się twoje
opowiadanie.Proszę o dalszy ciąg.Tak było i to właśnie
warto opisać, młodzi tego nie znają, trzeba
opowiedzieć.Ukłony.
Bardzo piękny opis, ale i w jakimś stopniu
przerażający. Podziwiam Cię Broniu za dzielność,
pracowitość i odwagę.
Ale teraz jesteś już w Polsce, tak? Czekam na dalszy
ciąg z zaciekawieniem.
Pozdrawiam serdecznie.
Bardzo interesujące opowiadanie własnej
historii.Czytałem i mówię do siebie dlaczego już
koniec. Czekam na dalszą część,jest Pani bardzo
odważną osobą. Serdecznie panią pozdrawiam: )))
czekam na ciąg dalszy :)))))
Poruszające tyle wspomnień...podziwiam i czekam na
dalszy ciąg
pozdrawiam
Wciągająca opowieść gratuluję determinacji. Życie
szanuje odważnych. Będę czekała na dalszy ciąg Twojej
jakże intrygującej historii, pozdrawiam serdecznie:-)
nie możesz zaprzestać opowiadania które porusza i
wciąga czytelnika ...czuje jakbym razem z Tobą
podróżowała...czekam co dalej....
pozdrawiam serdecznie:-)
Witam, i ja czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam.
Broniu - pewnie że interesuje. Czekam, bo t ważne co
dalej.
ja też czekam na dalszy ciąg.