29.10.2006 godz. 9.02
Dwa lata dwa miesiące dwa dni dwie godziny dwie minuty
Jechałem pociągiem do gór wysokich
Dwóch towarzyszy od początku ze mną
Trzeci miał dosiąść na innej stacji.
Była nim dziewczyna z Bierunia
Tylko raz ją widziałem - miesiąc temu
Na górskim szlaku razem wędrowaliśmy.
Upragniona stacja kolejowa – Tychy
Serce mocniej biło i w myśli prosiło
Dziewczyno żebyś tam była i się nie
spóźniła.
Bardzo pragnąłem żebyś z nami jechała
Bo od pierwszego spotkania coś mnie
tknęło
Zahuczało w głowie zakłuło w sercu.
Wchodzisz do przedziału z ciężkim
plecakiem
Lecz na twarzy jasny jak słońce uśmiech
Promieniujesz radością tak jak moje
serce.
Trzy dni na górskich szlakach minęły
Twój głos w moich uszach pozostał
I twój obraz w mojej głowie.
Gdy wróciłem to jakbym „coś”
zapomniał
Pragnąłem „coś” zobaczyć być
przy tym
W końcu zrozumiałem to „coś” to
ty.
Na komunikatorze internetowym pisaliśmy
Moja wstydliwość nie była w stanie nic
napisać
Nie wiem, na co czekałem chyba na twój
gest.
To jakby cud, bo coś od ciebie poczułem
Nie wytrzymałem powiedziałem i cię
ujrzałem
A później spotkanie następne,
następne…
To już tyle czasu od tej pamiętnej
stacji
To już tyle czasu trwa nasza miłość
Choć nie od razu powiedziana trwała od
początku.
Te dwójki w tytule to ty i ja serca dwa
Niech na zawsze będzie słowo razem
I kolejne ciekawe rocznice świętujmy.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.