343 Aniele...
Zmierzcham, codziennie, niepozornie,
czystą oktawą, leżąc na dywanie strachu.
Nie możesz pierwszy zgasić światła, kiedy
śnimy
rozkosze... odchodzę od zmysłów.
Nigdy nie żegnaj.
Nie całuj kiedy śpię. Wtedy ronię łzę, a
ty...
widzisz w tym piękno. Świat przytłacza.
Jestem.
Za blisko. W każdym śnie.
Wychodzisz. Za oknem limba drży ze strachu,
a wierzba rozkłada w płaczu ramiona.
Zatapiam się w niemocy.
Nigdy nie pytaj co to za łza, która jest
ciepła
jak ja,
a jednak... to ona.
Komentarze (120)
Powtarzasz tą ciepłą kroplę. Ciekawie to napisałaś.
Takie chwytanie pięknych chwil jako antidotum
przemijania. Pozdrawiam z plusem:))
Krzysztofie
;)
:)
rozbawiłeś, dziękuję:))
Aniele... piszesz i piszesz, końca nie ma. Normalnie
maraton, jak Ty to robisz.
;)
Robercie
:)
;)
moim zdaniem to ciąg dalszy kropli tak to odczuwam...
Bożenko
dziękuję:)
pozdrawiam serdecznie:)
Piękny wiersz:)
Grażynko
dziękuję za zajrzenie,
dobrej nocy:)
Ciekawa personifikacja łzy,
msz zawsze drżymy ze strachu o coś co jest nam
drogie...
Pozdrawiam wieczornie, Beatko :)
Olu
wielka to dla mnie pochwała,
dziękuję serdecznie:)
pozdrawiam:)
Beatko, jestem pod wielkim urokiem tego wiersza;)
Jest fantastyczny, brawo!
Pozdrawiam jak zawsze serdecznie i z uśmiechem, Ola:)
Uleczko
jesteś kochana:)
;)
Bartku
ślicznie dziękuję, że zagościłeś,
pozdrawiam z usmiechem:)
Elenko
nie płakała ja...
tylko peelka:))
buziale:)
Babciu Teresko,
łza spłynie, by jutro zrobić miejsce nowej...
pozdrawiam serdecznie:)