69’
Sześć na dziewięć.
Nie wie
czy to dobra data.
Tata
się gdzieś zgubił,
nigdy go nie poznała.
Mama,
przyprowadzała do domu wujków,
czasem dwóch
na raz.
Szybko ją znalazł,
sześć po angielsku,
w podziemnym przejściu
za dragi
był dla niej każdy centymetr.
Przez chwilę
wierzyła, że ma dziewięć
żyć jak kicia,
gdy szmal brał, tak ją zwał,
w gniewie – była szmatą.
W ostatnie lato,
w plenerze,
przy kamerze
69
dobrze mieściło się w kadrze.
Ktoś dał grzybki,
została na zawsze.
W absolucie objawienie,
nie sześć na dziewięć
tylko yin i yang,
głupia.
Błędna interpretacja boskich notatek,
całe życie w stratę.
Komentarze (82)
Masz Dorotko talent i wspaniały warsztat.Każdy wiersz
stanowi wartość.Pozdrawiam.
A ja jako romantyk wolę czterdzieści cztery,
z niczym się nie kojarzy, jej zostanę wierny.
Miłego wieczoru Dorotko i więcej uśmiechu spod tego
kaptura.
wymowny i niesamowity, pozdrawiam serdecznie
Świetnie napisany, niebanalny wiersz Dorotko.
Pozdrawiam serdecznie :)
Świetny wiersz,pozdrawiam serdecznie:))
Witaj,
całkowicie nowoczesna interpretacja boskich
notatek...
Wybory, jakich dokonnujemy są tak różne i niezależne
od nas samych.
Z pozdrowieniami.
Ktoś, już daaawno temu mówił, że tworzysz dobrą
poezję. i... miał rację. niesamowitą poezję
przeszywające...
Pięknie podany, smutny przekaż. Pozdrawiam kochany
Dorotek. Miłego dnia.
poruszający wiersz zapewne z życia wzięty serdecznie
pozdrawiam
zamienniki szczęścia szczególnie dla tych, którzy chcą
cokolwiek. :)
Jak mogła odczytać szept zamysłu gdy wszystko
wrzeszczało do niej innymi prawdami, smutno tu u
Ciebie ale jak zawsze na wysokim poziomie; pozdrawiam
serdecznie.
Jak wiele Twoich utworow, tak i ten zasluguje na
solidne uznanie!
Z uklonami :)
Brakło szczęścia dla niebożęcia, już od chwili
poczęcia... mocny wiersz, pozdrawiam Cię serdecznie
Dorotko :)
Tulam bohaterkę wiersza, bo cóż więcej mogę.