‘02.04.2005’
A ja ciągle nie pojmuję
Tych łez gorzkich, zawiedzionych.
I głowię się, i nie rozumiem
Tylu modlitw gorących, rozżalonych.
A przecież byli ludźmi papieża…
Światłością świata i pasterzami.
A może byli ludźmi pacierza,
Kościołów, fresków? Obłudnikami?
Gdzież się podziała wiara w zbawienie?
W lepsze jutro, lepszą stronę życia?
Gdzież zniknęła wiara w ułaskawienie?
W Boga wielkiego, co patrzy z ukrycia?
A ja ciągle nie pojmuję
Wiatru, co zerwał się z ludzkiej
goryczy.
I głowię się, i nie rozumiem
Godnej, cichej śmierci, gdy cały świat
krzyczy.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.