Abandoned place II
To było tutaj i dalej, i tam. Gdzie spojrzę
― ruiny miasta, szkielety budynków, gruz…
Ostra, wilgotna trawa kaleczy moje stopy,
niczym pożółkłe, brunatne ostrza. Nagie
krzaki, bezlistne drzewa ― i ja,
przedzierający się przez radioaktywne
plątawisko podziemnych korzeni…
Tutaj żyłem ― jako dziecko, tu uczyłem się
chodzić. Pamiętam, że schodziłem ze schodów
z glinianym dzbanuszkiem, kiedy po raz
pierwszy usłyszałem perlisty szmer
strumienia. Było to, któregoś dnia lipca, a
ja, rozgrzany upałem, czekałem, aż
zachrzęszczą na żwirowej ścieżce kroki
wracającego do domu ojca. Lecz ― nie
wrócił. Czekałem długo. Odmierzałem czas,
obserwując sunącą powoli pomarańczową plamę
zachodzącego słońca. Siedziałem w progu,
wpatrzony w sufit, trzymając pomiędzy
kolanami gliniany dzbanuszek. Lecz ― nie
wrócił.
Przedzieram się przez zgliszcza
pozostałości, pół-żywy, półmartwy. Duch mój
snuje się bez celu. Mijam domy z zawalonymi
dachami, z dziurami okien i drzwi. Błyskają
wokół mikroskopijne rozbłyski straszliwej
radiacji. Przeszywają zdeformowane ciała
pluskających, srebrzystopłetwych ryb.
Przeszywają moje ― gnijące ciało. Tak
bardzo oślepia słońce, kiedy, zanurzony,
brnę chwiejnie przy brzegu, po zimnym,
mulistym dnie. Chwytam odrętwiałymi dłońmi
oślizłe łodygi. W zasadzie już mnie nie ma,
choć jeszcze wlokę siebie po ziemi, choć
jeszcze czuję ten okropny, bolesny rozkład.
Tak bardzo oślepia słonce, które już jednak
nie oddaje ciepła, lecz pogłębia jedynie ―
cmentarny chłód…
(Włodzimierz Zastawniak, 2017-11-24)
https://www.youtube.com/watch?v=WSeN7PKJVcs
Komentarze (5)
Bardzo interesujący, jakże mroczny wiersz, pozdrawiam
:)
Budujesz Arsis atmosferę zbliżającej się apokalipsy,
abyś czasami nie był prorokiem który to przewidział.
Pozdrawiam. Zimno mi się zrobiło.
Przerażający obraz. Oby nigdy do tego nie doszło.
Pozdrawiam:)
mocny przekaz pozdrawiam
jest prę rzek takich na świecie
jest wiele istot podobnych
jest jakiś sens w tym
jest ktoś kto to naprawi