Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Abandonicum (jeden rozdział...


VII. Strategia wygaszania

Pewien bogacz z zamorskiego kraju przywiózł maskę. Argentyna, Chile, Boliwia, Paragwaj - skąd mam do diaska wiedzieć z jakiego? Mało istotne. Nie przerywajcie, bo zgubię wątek.
Co to ja... maska. Paskudna, okropna, z wykrzywionymi w grymasie obrzydzenia (do samej siebie?) wargami. I te oczy - żółte i zapadnięte. Tęczówki z zepsutych słońc, przeterminowanych gwiazd. Ciała niebieskie - zbuki.
Krezusidło zawiesiło drewnianą mordziakę nad kominkiem. Przychodzą znajomi, pytają, co to za ryj, z jakiej kultury, czy zakładał to szaman podczas obrzędów, czy też jest to do odpędzania duchów, wisiało na zewnątrz chaty, albo co?
Nasz koneser aborygeńszczyzny za każdym razem podaje inną wersję, zmyśla coraz bzdurniejsze historie.
Pewnego wieczoru podkłada do kominka. Gumofilce. Plastikowe butelki. Inne śmieci. Oblewa je benzyną, po czym rozsiada się w fotelu. Następuje samozapłon. Krezus patrzy, jak maska kruszy się od dymu i żaru, rozpada na kawałki, płaty, strzępy.
Leżące na podłodze drzazgi zmieniają się w popiół. Tak po prostu, za sprawą czaru.
W dwie - trzy minuty z wiszącej w salonie na poczesnym miejscu, afrykańskiej mordy zostaje kupa proszku.
Mężczyzna zbiera pęsetą ów czarny piach. Ziarnko do ziarnka, z namaszczeniem. Reszta życia schodzi mu na pieczołowitym odtwarzaniu szpetnej gęby. Odwzorowuje ślepia, rozdęte nozdrza, koślawe zębiska.
pracuje z benedyktyńską dokładnością, dzień w dzień, od świtu do zmierzchu. Takie specyficzne, niezwykle trudne puzzle.
Dzień przed śmiercią, mając sto pięć lat, bogacz kończy dzieło. Patrzy zdumiony na efekt wieloletniej, żmudnej pracy. W jego zmętniałych oczach pojawiają się łzy. Nasz bohater pojmuje, co stracił. Nie może wydobyć z siebie głosu.
Maska, teraz przedstawiająca piękną kobietę, znów zawisa nad kominkiem.
Starzec nadaje jej imię Floria. Kwiat wyrasta na zgliszczach. Jest za późno, by założyć religię, w której uśmiech byłby najświętszym sakramentem. Można tylko zamknąć oczy, nie myśleć o następcach.
Może będą rozrywać kwiat, płatek po płatku. Może któryś z wnuków będzie na tyle szalony, by kazać się pochować w masce.

Dodano: 2017-12-11 00:17:13
Ten wiersz przeczytano 3095 razy
Oddanych głosów: 4
Rodzaj Toniczny Klimat Radosny Tematyka Nadzieja Okazje Dzień Ojca
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (1)

AMOR1988 AMOR1988

Ciekawa opowieść, pozdrawiam:)

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »