ABC romansu z Apollem
„ABC romansu z Apollem”
Apollo stał na uboczu –
- bezwład mnie ogarnął –
Czuprynę miał jak Elwis,
Dotknąć go nie śmiałam.
Eurydyka! – krzyknął nagle
Fiknął koziołka i zniknął.
Głupia byłam – mogłam go złapać.
Hiacynty wokół mnie...
I ten jego śmiech...
Jak mam pojąć to, co widzę?
Kochać! Kochać! – co ja słyszę?
Lecz czy ja to mogę zrobić?
Łaknąć, kochać jak on pragnie?
Może by się schować przed nim?
Niech to! Znalazł mnie, wyciąga
O...o...o...jakiś ty śliczny
Promienieje od ciebie jakaś moc
Rozkaz dajesz: „całuj! O tu
„
Serce bije, brak mi tchu.
Trzeba ruszyć głową:
Udam atak kaszlu – kche, kche,
kche...
Waha się chwile co robić
Zaraz, ach, oj, stój! ...
Źrebaku młody lica twe płoną,
Żądna jestem ciebie,
Żeby się nawet świat walił , całuj!
- „Że co ? ja przecież... ja
tylko...
sztuczne
oddychanie.
- I tak żałośnie się skończyło
To nasze romansowanie –
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.