Achy, Ochy, Jęki, Stęki
Achy, Ochy, Jęki, Stęki
Achy, ochy, jęki, stęki,
do drewnianej szuflady chowam,
może jutro w nocy przy szczypcie kobiecej
mocy,
wyrwę je z zawiasami,
głośnymi krzykami,
wtulam się w biały puch,
zawieszam się w otchłani snów,
może by za kilka wizji znów,
poczuć na plecach ten sam podmuch,
ciężki oddech twój,
świeczkowy nastrój,
krople rosy,
wplecione w klatowe włosy,
dłoń, co czule gładzi skórę,
wszystko buzuję w górę,
Achy, ochy, jęki, stęki,
może brak w nich klasy,
jednak będąc przy mnie
przez dotyk ust,
podałeś mi eliksir zapomnienia ??.
i nie na daremno moje westchnienia.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.