Adam i Ewa
Z pierwszym promieniem słońca
przez świeżo umytą szybę
wkrada się monotonia
z mizernym koszykiem interesujących
zdarzeń
Sypie popiół na dwie twarze
na dwa serca
na dwie dusze
On jak co rano
swoje ambicje chowa
do czarnej aktówki
przygładza włosy
spryskuje się wodą przeciętności
A potem wystukuje na ulicy
rytm codzienności
obcasami lśniących pantofli
Ona zaparza herbatę
po raz setny przeglądając
pożółkłe fiszki wypłowiałych pragnień
Znajdzie między kartkami książek
zasuszone nadzieje
W futrze kota poszuka
lekarstw na obojętność
Wygnani razem z ciszy
Wrzuceni w odmęty życia
W ustach mają smak raju
A w uszach dźwięczy im
huk zatrzaskiwanej bramy
Gaśnie już światło
Ona już nie ma pięknych lśniących oczu
On nie taki kochany jak kiedyś
I tylko w środku nocy
W odbitym w lustrze księżycu
Oboje widzą siebie
Pięknych
Dobrych
I czystych.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.