Adaptacja
czerwone pomarańcze na przysadzistych
drzewkach.
siedzi ugrzeczniona lolitka słodka
kurewka.
Pośród słów latem sytych w zieleni
krzywej
leży w myślach roztytych
Z nogami skrzyżowanymi leniwie.
Ten las dziki dzikie jego dłonie
zbiegają się w smagłych palców koronie.
Potok włosów miękkich zlewa pleców
dolinę
ucieka słodko w bioder krągłą krainę
Nie zwij mnie idiotką piszczy głos
dziecinny
pęka w kryształy rozbity o liście
trzęsą się brzdękiem pogwałcone gromady
zielone kiście.
I szumi słowami sad, wonna letnia
rozpusta
cielesna igraszka rozchyla niewolnicze
usta
Tak dziwnie wyzywająco pomalowana matczyną
ostrą szminką
I lolita nagle nie wydaje się już małą
dziewczynką.
Można posiąść złapać ową Lolitę
zdobyć co kiedyś wstydliwym aktem nie
zostało zdobyte.
Moja lolitka
I w tym lasku ciepłym
na głowie ma wianek kwietny
w ręku zielony badylek
a przed nią bieży baranek
a nad nią lata motylek......
Komentarze (1)
Jak u kazika.Grala role niewiniatka,a to zwykla
kurwa byla.Rewelacyjny wiersz!!!!!!!!!!!