W afekcie.
Dla jednych banał.
Dla innych okruch prawdy.
Moje oczy, widzą króliczą norę.
Twoje, ciemną i głęboką studnię.
Złota nić. Mój prywatny promień słońca.
Milczysz? Masz zaszyte usta.
Coś się zbliża.
Ty? Nic nie możesz zrobić.
Spoglądasz w sufit. Chcesz dotknąć.
Nic.
Sidła w podłodze, mocno miażdżą
piszczele.
Nie potrafisz uciec?
Przecież to takie proste.
Banalne.
Ja, opuszkiem palca wygładzam granice
prostoty.
Ty, wyszukanym tematem wycierasz
podłogę.
Komentarze (3)
Przekazana kawa na ławie, ale lekceważenie też
znacząco zabrzmiało w ostatni dwuwersie.
Przyznaję, że niemiło zaskoczył autor.
"Ja, opuszkiem palca wygładzam granice prostoty.
Ty, wyszukanym tematem wycierasz podłogę" w prostocie
jest piękno, tyle, że wrogośc trzeba odłozyc na bok,
zmienia nas w nasze przeciwieństwo.
Refleksyjnie o ludzich,,niestety rozni oni sa.
Pozdrawiam cieplutko z dalekiej Australii.