Akceptacja. Proza.
Nasza miłość była cudowną , niespodziewaną
premią od losu, którą dostałam po wielu
latach udręki. Rozstanie, okazało się
ciężarem
trudnym do pozbycia się, lecz mogę już
położyć
go przy drodze , odejść kilka kroków,
odwrócić
się i nie płakać. Mogę ze spokojem
podziwiać:
słońce sunące po kryształowo czystym
niebie
dające nikłe jeszcze ciepło, dzięki
któremu
wychylają się pierwsze, żółte plamy
żonkili,
takie małe ślicznotki, płatki innych
kwiatów
odchylających od ciasno zwiniętych,
wewnętrznych
pączków, jak błagalnie wzniesione dłonie,
takie
małe ślicznotki, wybijające się spod płyt
chodnikowych pędy paproci, przepychające
się
przez kępki wilgotnej trawy, strzelające w
górę
kwiaty cebulkowe, igranie zielonego,
wiosennego
wiatru pośród wysmukłych świerków i
zuchwałe
sroki skrzeczące nad drzemiącym w słońcu
kotem.
Wszystko to cieszy i z mojej strony nie
jest
to zapominanie, ale akceptacja twojej
decyzji,
bo przecież życie toczy się dalej…
Tessa50
Komentarze (14)
Czas goi rany, a akceptacja danej chwili bardzo jest
potrzebna, by zacząć myśleć pozytywnie.
Pozdrawiam Tereniu
Tak...życie toczy się dalej i trzeba pogodzić się ze
zmianami...pozdrawiam
Kolorowo i wiosennie opisałaś dalszy ciąg życia, kiedy
człowiek od nowa zaczyna żyć pełnią życia i cieszy go
wszystko, co wokoło się dzieje, chociażby w
przyrodzie, tak, jak u Ciebie.
rozstania są zawsze bolesne, ciężko się po nich
pozbierać, ale życie jest jedno, warto otrzeć łzy i
próbować złapać szczęście...ładny wiersz, taki
wiosenny, przepełniony kolorami...pozdrawiam
Bardzo ciekawy życiowy wiersz połączony z miłością i
tej dla przyrody-jak bez niej może egzystowac normalna
miłość? Prawie wcale,a Ty połączyłaś świetnie
obie...powodzenia
są w życiu takie sytuacje- że nie jesteśmy w stanie na
gorąco zaakceptować niektórych czynów...one tak jakby
zaraz na wstępnie nie były brane pod uwagę.... jeśli
odchodzi ktoś, kogo serce ponad wszystko miłuje- to
jest uczucie sięgające zenitu...i powiem nie wyobrażam
sobie tego...ale jednak w Twoim przypadku tak się
stało....teraz ważne być znów łapała kolory życia,
cieszyła się tym co wywoływałoby chociażby odrobinkę
radości....bo uśmiech rodzi uśmiech... do ludzi
radosnych bardziej nas ciągnie- zatem uśmiechaj się-
bo nie wiadomo- może niebawem ktoś zakocha się choćby
na początek w Twoim uśmiechu.... pięknie piszesz-
emocjonalnie- tak malowniczo że z czystą przyjemnością
Ciebie czytam.... pozdrawiam i wiele ciepła, słońca,
radości, przyjaźni i miłości życzę....
witaj Tesso, swoją radość i szczęście pragniesz
przekazać nam czytelnikom,
z nami się nimi podzielić. przy okazji opisujesz w
znany sposób zachowanie otaczającego nas świata.
Robisz to bardo dobrze. twoja "specjalizacja" nabiera
kształtów. sedecznie pozdrawiam.
Pamiętnik pani w średnim wieku ale sympatyczny.
Najwazniejsze, że możesz już nie płakać :)
wspomnienia -do dobrych się uśmiechamy , złe same jak
bumerang wracają- nie da się od nich uciec -nie da się
zapomnieć - trzeba je zaakceptować - a życie toczy się
dalej -żonkile kwitną cieszą oko-wiosna budzi do
życia przyrodę i nam daje nadzieję na nowe -
cieplutko pozdrawiam
Tereso pięknie piszesz w swojej prozie o
miłości....pomimo udręki i lat straconych,łez i
bólu.pełen nadziei i zapachu wiosennych
kwiatów.....słonce i rodzące sie nowe...i miłosc
budząc do życia na nowo.....pozdrawiam
Proszę popracować nad interpunkcja i składnią. Poza
tym proza wymaga wciągnięcia czytelnika, nie
oznajmiania mu o zaistniałej rzeczywistości.
bo przecież życie toczy się dalej…to
prawda...nie należy płakać nad rozlanym mlekiem..do
góry głowa Teresko...pięknie to opisałaś...widzę ,że
proza to jest to w czym się odnalazłaś...
Różne są drogi, które prowadzą do akceptacji. Twoja...
poetycka.