Akwariowa fantazja
*
W piątkowy ranek
Karmiłam rybki
Kruszyłam w palcach pokarm.
I podziwiałam
spokój zza szybki,
cisnąc do szyby nochal.
W spokojnej toni
Schowałam myśli
Welony płetw mnie pieściły
I nagle ciebie
Zdołałam wyśnić
I obok mnie byłeś miły.
Już sen realny
W domysłach tonę
Czy rybie to muśnięcia?
Czy to przypadkiem
Nie twoje dłonie
Złapały mnie w objęcia?
Pośród zieleni
Mokrej i śliskiej
Gdzieś woda zaszumiała.
To twe ramiona…
…splotły czy liście….
Pragnienie mego ciała?
Kulki powietrza
Dla ryb zagadką
Ozdobą chwili dla nas.
Wyskakiwały nad
Taflę gładką
Jak bąble od szampana.
A my radośni
Dla siebie tlenem.
Złączenie w wodnej głuszy.
Przemierzający
Podwodny plener.
Czy pora się osuszyć?
W piątkowy ranek
Rybki śniadanie!!
Kruszyłam w palcach pokarm.
Skąd mokre włosy?
I ty kochanie?
Nie wiem, jak Boga kocham.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.