alabaster
stawiam małe kroki wbijają się w ziemię,
wciąga niczym bagno pokryte grubym lodem.
bzdura powiesz: lód nie pęknie pod tobą za
grzech pierwotny, ani za ten współczesny,
misternie zapakowany w błyszczący papier
lśni. a może odbija się tylko w blasku
księżyca do którego już nikt nie wyje,
bo ostatnie stworzenia skamieniały,
a mróz jak to mróz trzaska pejczem po
twarzy. wymyślam ciepłe frazy, chronią
przez chwilę policzki i złote myśli,
rozpadają się i nie można poskładać,
schować do kieszeni
jest dziurawa.
Komentarze (22)
Dołączam do czytelników, którym tekst się spodobał.
Miłego dnia:)
Natychmiastowy rozrachunek ...
Ładnie i ciekawie napisany wiersz :)
może być nie pierwszy* raz, choć Doroszewski miał inne
zdanie :)
Bardzo podobają mi się takie rozważania, ale
niepierwszy, zatem nic nowego. Interpunkcja rozumiem
odautorska...
rozpadają się i nie można poskładać,
nosić w kieszeni
dziura.
Pozdrawiam panią Ewę :)
/ trzaska pejczem po twarzy. /fajna metafora...wiersz
również;)pozdrawiam.
Robaczku świętojański coraz rzadziej nam
świecisz...patrzeć jak odlecisz!!!
Pozdrawiam Ewuniu.
dobry