ALkocholic
Alkochol zabija...
Wychodzi rano...
Powraca pózno...
Patrzy na mnie...
Tępo i próżno...
Przez szkalne oczy...
Zalane chmielem...
Gniewnie spogląda...
Wymierzając cele..
I nagle pięść prawą...
Mocno zaciska...
I wtedy sciana...
Z hukiem rozprysła...
I Krzyk
I gniew
I płacz
Rano powstaje..
Sie nie odzywa..
Ja swoją twarz..
Łzami zakrywam..
Znowu wychodzi...
Wieczorem wraca..
I schemat wczorajszy ...
Wtedy powraca...
Mama prosiła..
Mama błagała..
Telefon jak Sciana...
Sie roztrzaskała..
I krzyk
I gniew
I płacz
Dnia następnego
Wraca znurzony
Chce czułości
Od swojej żony
Lecz ona zal
Czuje do niego
Za woń alkocholu
ZA dnia każdego
I wtedy histroia
Sie znowu powtrzaza
Tym razem córka
Sie rozsypała...
I krzyk
I gniew
I pŁacz
A matka wtedy
Męża swojego
Napadła z nożem
Zabiła jego
Uwiezyć nie chciała
W to co sie stało
Więc serce tej damy
Równiez bić przestało...
I gniew
I krzyk
I płacz
...nie tylko samego alkocholika
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.