Alkoholik
był człowiekiem na poziomie
teraz ubrany w nędzne łachmany
chwiejnym krokiem idzie po ulicy
głodny szary na twarzy zaniedbany
runął mu cały świat poukładany
pomieszało się wszystko w biednej głowie
gdy ma za co pije na umór
alkohol odbiera mu rozum i mowę
gdzieś się zagubił zatracił w niemocy
chodzi tak co dzień obłąkany
zebrze o groszy parę na piwo
przez najbliższych niechciany
domem mu zimna ulica
pracą nieustanne żebranie
rodziną puste butelki
perspektywą powolne konanie
Komentarze (5)
Ten człowiek woła o pomoc,
chociaż jej przyjąć nie umie,
trzeba mieć czyste sumienie,
żeby móc go zrozumieć!
Pozdrawiam!
Alkoholizm to choroba. Nieleczona staje się przewlekła
i niszczy człowieka, upodla, często cierpią najbliżsi
co nic nie zawinili. Temat rzeka a ratunku znikąd gdy
ta przypadłość dopadnie słabego człowieka.
Alkoholizm to egoizm ...i samozagłada. Dobry wiersz.
Pozdrawiam cieplutko.
I taki ma wielkie oczekiwania wobec ludzi i państwa bo
mu się podobno wszystko należy! Weźmie w łapy gitarę
rzęzi i zbiera na kolejne piwko.
Jakie to życie potrafi być przewrotne.
Wczoraj w ciepłym pokoju,
dzisiaj na ulicy moknę.