Amazonka
Andżelice
Na czarnym koniu,
z rozwianym włosem,
ma nadzieja pędzi.
Okryta iluzji peleryną,
spod kaptura czeluści,
szmaragdowym oczu blaskiem
kolejne zapala pochodnie niebytu.
Czasem zwolni, przejdzie w stępa,
da dotknąć strzemienia,
by za chwilę, już w galopie
zniknąć w tumanie wspomnienia.
I tak od chwili nagłej
obrączkami srebrzystych podków
przemierza bezkres mej duszy.
Szukając źródła, oazy, miłości
...a może przyjaciela.
autor
Łowczy67
Dodano: 2005-03-28 10:54:36
Ten wiersz przeczytano 770 razy
Oddanych głosów: 3
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.