Anatomia miłości
W opętaniu diabelskim ciało moje
wyginaj,
piekielne figury w szale przybierzmy...
Pomylmy dłonie, stopy i palce, języki
niech
w złączeniu intensywnym zgrzeszą.
Dotykaj mnie, całuj w miejsc
nieprzyzwoitości,
pieść, zagłębiaj język w czeluściach
rozkosznych.
Rozchylę się dla Ciebie lubieżnie
błyszcząc, rozchyl
mnie- zachwycony lubieżnością.
Uklęknij w geście oddania, pokory- u stóp
się moich połóż.
Zostaw mokre trasy- ust gorące pieczęcie, w
wilgotność
moją zanurz się cały. Zmieszajmy zapachy,
smakujmy tę
jedność...nakarm mnie- chcę życie Twoje
poczuć.
W końcu popłynę szybko nad Tobą, wreszcie
popłyniesz
gorączkowo nade mną, z błyskiem szaleństwa,
dzikością
zwierzęcą, w harmonii ruchów, głosów
jednością.
Zachłyśniesz się mną, zachłysnę Twym
drżeniem, ciężarem
ciała, potem słonym. Będę chciała więcej i
więcej i więcej-
do zatracenia w Tobie, szatańskiego
zmęczenia...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.