andrzejkowo
nieśmiała panienka kawalera chętna
w wieczór andrzejkowy do wróżb tak
stosowny
przelewa wosk przez klucz pragnąc wiedzy na
już
czy będzie coś z tego i wyjdzie za niego
misterium rzecz święta więc bardzo
przejęta
nie dostrzega w porę że wrzący wosk
płonie
chcąc go zgasić prędko chwyta rondel
ręką
i niespodziewanie chlapie na ubranie
spływa w dół sukienki przenikając
głębiej
coraz niżej sięga żarem wosku wstęga
przód ubioru trawi przez majteczek bramy
przekracza granicę parząc „bocianicę”
krzyknęła dziewoja losie co za dola
popuściwszy w strachu - płyn ogień
ugasił
- teraz ból swój leczy uraz ma do
mężczyzn
bo pech zamiast chłopa wszak nieszczęsną
spotkał
Argo.

Argo



Komentarze (1)
... i po co jej te wróżby?