Aniele stróżu, mój krzyk duszy
Wiecznemu stróżowi, który znikł...
Długa ulica,
Wąska ulica
Sama przemierzam swój ląd
Stawiam kroki, zostawiam ślad
Nie znam swej drogi
Co z tym zrobić mam?
I nagle blask oślepia źrenice
Gdy w mych oczach odbicia twój blask
Aniele stróżu, czekałam, co noc
Byś mi się objawił w tułaczce zła
Byś chwycił za rękę, gdy spadałam ze
skał
W przepaść nienawiści, otchłani
samotności
Bym poczuła, co to smak prawdziwej
miłości
Chciałam wiedzieć, czym jest niebo
Twój rodzinny słynny dom
Byś mnie zabrał w swoje strony, w tę
okrutną zimną noc
Wciąż nie wierze, że tu stoisz,
podtrzymujesz moją skroń
Mój aniele w twoich skrzydłach odnalazłam
życia sens
Mój aniele w twoich oczach zobaczyłam jak
radość nieść
Nie zabieraj mnie ze sobą
Mam tutaj, dla kogo żyć
Zostań ze mną i mnie chroń od ucieczek w
ciemną noc
Czuwasz nade mną ale już tylko w niebie...
Komentarze (2)
Bardzo dobry kawałek poezji... pozdrawiam :)
sam tytuł robi juz wrażenie......wiersz
dobry...pozdrawiam