Anielskie pielęgniarki.
Koleżankom z pracy...żartobliwie
Rządziła tu Pani Zosia
niezła była z niej gosposia.
Jednak pracą się zmęczyła,
Sabinka ją zastąpiła.
Rano Ircia - zabiegowa
już zlecenia w kieszeń chowa.
Szkła na nosek założyła,
by się w żyłkę dobrze wbiła.
Biegnie zwinna, szybka Stasia,
- zcewnikuję Pana Jasia...
Bardzo zgrabna z niej kobietka,
raz spokojna, raz kokietka.
Tu Bogusia zabiegana,
- zaraz przyjdę proszę pana...
Tego boli, ten się krztusi,
no i porozmawiać musi.
Tam Grażynka zastrzyk robi,
coś tłumaczy pacjentowi.
Siostrzyczka z niej doświadczona,
rozważna i wyuczona.
Ewcia ciągle się przejmuje,
wszystko sprawdza, kontroluje.
Na pięć minut się straciła,
- papieroska znów paliła.
Gdy Grażynka dyżur ma
na oddziale cicho- sza.
Jednak za tą srogą minką
kryje się słodka dziewczynka.
Kto tak krząta się od rana,
promienista, roześmiana.
To Marysia w zabiegowym,
w swoim mundurku różowym.
Pięknych włosów i krągłości
można Reni pozazdrościć.
Gdy ma dyżur wszyscy wiedzą,
że słodkiego coś dziś zjedzą.
A gdzie jest Marysia mała,
za komputer się schowała.
Filigramowa, drobniutka,
bawi się myszką cichutko.
W szpitalu miejskim
pielęgniarki są anielskie.
Tak sobie pomyślałam
i ten wierszyk napisałam.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.