anioł
zapukał do mych okien
z lekka niepewnoscia ich otwarcia
przeze mnie
nie wierzac w sile swojego powolania
natchniony wewnetrznym glosem
przemowil do mnie
wyczuwajac drobny lek
w swojej wymowie
poczul ogromne zdziwienie
kiedy ja otworzylam siebie
i pozwolilam mu wejsc do mnie
nie mowiac nic
uklonil sie skromnie
nie patrzac na mnie
zawstydzil sie srodze
bo nie myslil o przemianie
o wielkiej odmianie
mojego myslenia w tym swiecie
nie karcac mojego czynienia
nie przypominajac mojego patrzenia
powracając do siebie
usmiechnąl sie szczerze
ulotniając sie w niebie
to dzis to jego zdziwienie
pamietam jak wlasne marzenie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.