ANIOŁ
niby przypadkiem
sfrunął na ganek
przedstawił się poczym
zwinął bezszelestnie skrzydła
poprosił o garść piasku
rozsypał pod moje stopy
plażę
miękko szliśmy
w stronę jeziora...
horyzont był blisko
a nad nim
unieśmiertelniony sen
skrzydłami trzepotał
wieczny poranek ...
autor
Oshin
Dodano: 2009-04-22 22:13:57
Ten wiersz przeczytano 779 razy
Oddanych głosów: 1
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.