Anioł
Dwa skrzydła mam na plecach
raz to piórko ,a raz ciężar.
Mogę unieść się wysoko ,
lub też spaść w otchłań głęboką.
Kiedy są białe, ja też jestem biała,
wtedy czuję się jakbym po za nimi nic nie
miała,
tylko szybowała ....
Latając tak po Pańskim niebie,
z góry zobaczyłam właśnie Ciebie,
lecz czy Anioł z niebios może,
z człowiekiem razem chodzić po dworze?
I tu skrzydła stały się czarne
niczym nocne koszmary marne.
Wtedy bez obaw sfruwam na ziemię,
jakby strzałą zranienie.
Gdy niebieskie stopy dotykają gruntu,
W głowie odezwał się głos buntu:
„Aniele kochany co się dzieje?
może przebyłeś puszczę i knieję,
by odnaleźć grzesznego człowieka,
który na Twoje poselstwo czeka?”
Podeszłam kilka kroków,
chociaż nie było jeszcze zmroku,
to ledwie dostrzegłam mężczyznę,
który na sercu ma bliznę.
Skrzydłami czarnymi zatrzepotałam,
i w jego kierunku się udałam.
Ciepłą dłonią dotknęłam serca,
I czułam ,ze miłość do niego się
wwierca.
Rana znikła szybko ,
On złapał Anioła rychło.
Pocałował w usta czule,
lecz Anioł zastawił się murem,
I odleciał by szerzyć w ludziach,
To co najlepsze:
Miłość i wiarę.
Komentarze (1)
jeden z ciekawszych i na pewno bardziej przemyślanych
wierszy jakie czytałem choć w moim przypadku nadzieja
odeszła jako pierwsza