Anioł i ja
Sedecjaszu, mój aniele,
czy ty mieszkasz w moim ciele?
Czy ty rano, wieczór, w nocy
jesteś zawsze do pomocy?
Lub też nagle gdy zapytam,
wzrok odrywasz od swych litań
i otaczasz mnie ramieniem
albo skrzydłem, albo cieniem?
Gdy zawołam cię o świcie,
oddasz za mnie swoje życie?
Gdy cię wyślę na przeszpiegi,
zastosujesz sto strategii,
demaskując wroga mego
nawet tego największego?
Sedecjaszu, czy ty możesz
to, co ludzkie zmieniać w Boże?
A jak powiem, że mi smutno,
nie uśmiechniesz się zbyt głupio?!
Usiądź, proszę, obok mnie,
a odmieni wszystko się...
Na sam koniec znajomości
pójdę z tobą zwiedzać włości
poza czasem, poza sobą
niepodobna do nikogo.
Sedecjaszu, to ci rzeknę,
ale najpierw sobie klęknę...
Ja też będę z tobą wszędzie,
nawet jeśli mnie nie będzie!!!
Nawet jeśli moja dusza,
niebem się nie będzie wzruszać,
nawet jeśli między swymi
będzie bujać tu, na ziemi.
I też chętnie ci pomogę,
gdy zły znów podłoży nogę
albo zerwie łączność z Panem,
kiedy zbudzi cię nad ranem,
po szczególnie trudnej nocy,
przyjdę tobie do pomocy.
I otoczę cię myślami,
gdy odlecisz z aniołami.
Komentarze (7)
Mily ma rację, bo w liczbie mnogiej = litanii / nie
ma
Poza tym - składnie i ładnie.
Fajnie.
/litań/ to raczej niepoprawna forma
Pozdrawiam
Piękny...
Z przyjemnością czytam i serdecznie pozdrawiam :)
Pięknie. Ten wiersz wart jest mnóstwa punktów, a
tymczasem pozostawiam dopiero czwarty...
Anioł wie.
I On jest, na dobre i na złe.
Piękny wiersz.
Podoba mi się taka pełnia zaufania do swojego Anioła
Stróża...Pozdrawiam serdecznie.
z przyjemnością daję mój głos Aniu