Anioł w kościele
Przy ołtarzu na wysłużonym, zakurzonym
kilimie
Spoczął anioł w strachu i lękliwej minie
Skrzydła połamane z szarą barwą prochu
Pióra w powietrzu i na klinkierze zlatują
po trochu
Cóż się stało, że on płacze, spowity
żalem
Owinięty postrzępionej szaty szalem
Ach tak... tuż to stary anioł miłości
Spotkał się z prostymi słowami
szczerości
Podupadły i zmęczony ciągłą gonitwą
Teraz zajęty przeprosinową modlitwą
Nie podołał swemu zadaniu wielkiemu
I zniszczył siebie w oka mgnieniu
A cóż to znaczy te charczenie, prychanie,
gulgotanie??
Drzwi uchylone po lewej stronie
Przedzierają straszna otchłań
I wołają „Aniele mój drogi,
powstań!”
Więc nasz dobroczyńca spełnił swoja
powinność
I unicestwił na zawsze swoją
niewinność.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.