...Anioł przeklęty...
Anioł przeklęty
rozciągnął nade mną
swe skrzydła.
Otula zimnymi piórami
skropionymi łzami.
Przyciska do piersi
bez serca.
Założył srebną
branzoletkę
- przypominającą,
uciskającą,
o tym co mogłam mieć.
Nasunął na palec pierścień,
jako znak przynależności
do niego.
Żebym nie zapomniała,
jak wielu skrzywdziłam.
Przyodział w piękne szaty,
wbijające w ziemie,
uszyte z kłamstw i fałszu.
Szepta wciąż piękne słowa,
o tym co było marzeniem
wiedząc,
że nie powróci to co było.
Nie będzie jak dawniej.
Przytula mnie do siebie,
Dniem i nocą
Niewidzialny.
A ja w myślach
wciąż powtarzam
- Boże! - daj się uwolnić!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.